Inne Galerie

WARTO MIEĆ MARZENIA

Skład ekipy: Ewa, Jasiu, Ja
Zdobyte szczyty: Gran Paradiso (4061m npm), Mont Blanc (4810m npm), Marmolada (Punta Penia) (3343m npm)
Inne atrakcje: zamek Hochosterwitz, Morze Adriatyckie, Jezioro Garda i Magiore, zamek w Sionie, Locarno, zamek w Bellinzona, zamek Hochenwerfen
Ilość przejechanych kilometrów: 3800km
Termin realizacji: 29.07-07.08.2013

Od wielu lat moim marzeniem było zdobycie najwyższego szczytu Alp czyli Mont Blanc. Z Ewą i Jasiem zdobywaliśmy doświadczenie górskie w Tatrach latem i zimą. Potem zaczęliśmy wyjeżdżać w Alpy, zdobywając coraz to wyższe szczyty. Aż nadszedł rok 2013. Pomyślałam- trzeba zacząć coś działać w kierunku zrealizowania marzenia. Rzuciłam hasło i na odzew nie trzeba długo było czekać. Potem opracowanie wstępnego planu wraz z kosztami i czas zacząć wakacje 2013.
29.07-30.07
Wyjeżdżamy z Ustronia o godzinie 4. Przejeżdżamy przez Czechy, Austrię, Włochy. W Austrii zwiedzamy zamek Hochosterwitz, uważany za jeden z najbardziej imponujących średniowiecznych zamków. Charakterystyczną cechą jest droga prowadząca przez 14 bram obronnych. Kolejno, przejeżdżając przez Włochy, robimy spontaniczny skręt do miejscowości Chioggia, położonej nad morzem Adriatyckim. Na pierwszy nasz nocleg, nad jezioro Garda dojeżdżamy w godzinach wieczornych. Kolejnego dnia po przejechaniu kolejnych set kilometrów dojeżdżamy doliną Valsavarenche do Pontu (1960m npm)
30.07-31.07
By uniknąć problemów wysokościowych przy zdobywaniu naszego głównego celu, w celach aklimatyzacyjnych obieramy szczyt Gran Paradiso (4061m npm). Z Pontu - punktu startowego na Gran Paradiso, z ciężkimi plecakami  ruszamy zakosami do schroniska Vittorio Emanuele II (2735m npm), gdzie mamy zarezerwowane noclegi. Co chwilę odsłaniają Nam się nowe krajobrazy, z widokiem na La Tresenta i Ciartoron. Po około 3h, docieramy do schroniska. Krótki postój, a następnie z Jasiem ruszam jeszcze w górę na mały rekonesans jutrzejszej trasy. Wieczorem tradycyjnie robimy zdjęcia zachodu słońca.
Kolejnego dnia o godzinie 4 rozpoczynamy zdobywanie szczytu. Po drodze ubieramy kaski, raki, wiążemy się liną. Wchodzimy na lodowiec Gran Paradiso, którym pójdziemy już aż do wierzchołka, gdzie stajemy o godzinie 9. Ostatnie metry do figurki pokonujemy wąską granią przypinając się ekspresami do metalowych zabezpieczeń. Pogoda wymarzona: słoneczko, błękitne niebo, a co za tym idzie zapierające dech w piersiach widoki: Matternhorn, Monte Rosa, Weisshorn, Dom, Monch, Mont Blanc, itp. Ze szczytu schodzimy w dół do samochodu. Po drodze dowiadujemy się, że w piątek ma być pogoda na Mont Blanc, więc następuje szybka zmiana planów, rezerwowanie noclegu w schronisku Gouter i tego samego dnia przejeżdżamy z Aosty tunelem pod Mont Blankiem na pole namiotowe w okolicach Le Fayet.
01.08-02.08
Ponownie wczesna pobudka i już pierwszym tramwajem du Mont Blanc o 7.20 wyjeżdżamy do Nid D'Aigle (2380m npm). Stamtąd za czerwonymi znaczkami kierujemy się do pierwszego schroniska na dzisiejszej trasie- Tete Rousse (3167m npm). W tych dniach Mont Blanc jest "atakowany" przez licznych turystów z Polski. Nad schroniskiem trzeba przejść przez wielki kuluar Rolling Stones inaczej żleb śmierci, ale z wielką ostrożnością udaje Nam się przejść na drugą stronę. Do schroniska Goutera (3863m npm) docieramy około godziny 16.45. W schronisku nie ma wody, więc pozostaje nam gotowanie ze śniegu wody na herbatę, przygotowanie się na następny dzień i udanie się na odpoczynek.
Kolejnego dnia pobudka o 1 w nocy, "oszepejowanie" się i wyruszamy na podbój góry. Idzie się cały czas patrząc się na rząd czołówek przed i za nami oraz na rozświetlone miasteczka w dolinach. W różnych odstępach czasu stajemy wszyscy na szczycie Mont Blanc!! Na szczycie jesteśmy zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi. Robimy pamiątkowe zdjęcia, podziwiamy widoki, a następnie tą samą trasą schodzimy w dół, do górnej stacji tramwaju.
03.08
Ten dzień przeznaczamy w końcu na odpoczynek i świętowanie sukcesu. Zwiedzamy Sallanches, Chamonix, zjadamy pizze, a wieczorem idziemy na koncert.
04.08-05.08
Tak dobrze rozpoczęte podbijanie alpejskich szczytów nie zamierzamy zakończyć. Sprawdzamy pogodę i obieramy kierunek Dolomity. Tym razem nie jedziemy włoskimi autostradami, ale bocznymi drogami Szwajcarii. Początkowo doliną Rodanu, przejeżdżając przez kilka przełęczy ( Montets, Forclaz, Simplon,), zwiedzając Sion, Locarno oraz Bellinzonę docieramy nad jezioro Maggiore, gdzie z Ewą korzystamy z kąpieli w dosyć chłodnej wodzie. Kolejnego dnia rozbijamy nasz namiot w okolicach przełęczy Fedaia (2056m npm)
06.08
Spod jeziora Fedaia, pierwszymi "dziwnymi" wagonikami wyjeżdżamy na Pian dei Fiacconi (2625m npm). Kolejno piargami, lodowcem, a następnie ferratą, wyposażoną w klamry, drabinki, linki, docieramy na najwyższy wierzchołek Dolomitów- Punta Penia. Fotografujemy okoliczne grupy Dolomitów. Zaczynają pojawiać się chmury, więc wyposażeni w raki schodzimy lodowcem Marmolada do kolejki, którą zjeżdżamy do samochodu.
07.08
Ostatni dzień to już podróż do domu. Początkowo jedziemy krajobrazową drogą przez Taury, aż dojeżdżamy do miejscowości Werfen. Zwiedzamy położony na skale zamek Hochenwerfen, w którym były kręcone zdjęcia do filmu "Tylko dla orłów". Następnie poprzez Wiedeń i Brno docieramy do końca naszej podroży Ustronia, gdzie jesteśmy o 22.30

                                                                                                                                 ANIA