Inne Galerie

Płoną góry - Tatry Bielskie, 05.08.2017

Tatry trochę pomijane, trochę zapomniane. Zbudowane ze skał osadowych, z nich najsilniej zaznaczają się jasne wapienie murańskie, które wieńczące szczyty i "płoną purpurą w zachodzącym słońcu na wschodnim krańcu Tatr" jak pisze Edward Pasendorfer, wybitny geolog. Jedyny z udostępnianych dawnych szlaków prowadzi ze Ździaru, góralskiej wsi na pograniczu Magury Spiskiej i Tatr, na Szeroką Przełęcz Bielską. Ona dzieli cały ciąg Tatr Bielskich, długości 15 kilometrów, na dwie, wyraźnie różniące się części. Grzbiet zachodni jest wyższy i głęboko pozębiony, tutaj 2 z pięciu dwutysięczników, z najwyższym Hawraniem. Część wschodnia tworzy wyrównany wał, nie tak skalisty i postrzępiony. Z terenu dużego ośrodka narciarskiego Strednica pod przełęczą Zdziarską idziemy przez skalny wąwóz do miejsca, gdzie dostępu do przełęczy broni potężny próg skalny, mozolnie pokonywany po śliskich stromiznach. A wyżej już tylko pięknie. Szeroka dolina, bardzo szeroka, to kolorowe dywany wszelkiej roślinności, która tak bogato potrafi występować na podłożu wapiennym, a wysokością dorównywała niektórym naszym uczestnikom. Błękit nieba, zapachy i kolory od ziemi, chłodzące powiewy - czegóż trzeba więcej żeby się zachwycać ?  A jeszcze wyżej zachwyt przechodził sam siebie. Niewiele w Tatrach jest takich punktów widokowych jak na tej przełęczy. Najbliżej to olbrzymy, Kieżmarskie, Łomnica, Lodowy, dalej Gierlach. Jeszcze dalej nasza Orla Perć i długo można by wymieniać co jeszcze. Szalony Przechód, najwyższe wzniesienie na naszej drodze do 1933 m.p.n. jeszcze poszerza perspektywę. A dalej łagodne zejście na przełęcz pod Kopą Bielską, tylko 1749 m.n.p.m. To najłatwiejsze przejście przez grzbiet główny Tatr, od wieków znane góralom, a także dawnym turystom tatrzańskim. Tędy chodzili "na Węgry" podhalańscy zbójnicy i przemytnicy, tedy przekradali sie poszukiwacze skarbów, tedy pędzili swoje stada w Zadnie Koperszady pasterze z Białej Spiskiej, miasta właściciela tych terenów i od którego nazwę wzięło to pasmo. Powodowało to zatargi z pasterzami pasącymi na terenach należących do dawnego Państwa Dunajeckiego, czyli dawnych właścicieli Niedzicy i okolic. Świadectwem tych, często krwawych sporów, jest symboliczny pomnik w Koperszadach w miejscu, gdzie poległo 2 Spiszan. Zejście w dolinę Jaworową to łagodne, najprzyjemniejsze zejście z głównych przełęczy w głównej grani Tatr. "Wegetacja na tych ogromnych łąkach tak bujna, że trawa prawie po pas, a tysiące wołów węgierskich wypasa sie corocznie tamże" jak pisał w 1855 roku jeden z podróżników. Dziś TANAP nie tylko nie wpuszcza wołów ale i ludziom nakłada ograniczenia, a sławne łąki zarastają młode świerczyny. W pewnym okresie był tu ogromny rezerwat łowiecki, założony przez pruskiego magnata Christiana Hohenlohe, właściciela  Jaworzyny z przełomu XIX i XX wieku, do której docieramy, i w której wystawił okazały pałacyk modrzewiowy i drewniany kościół. Władze państwowe dołożyły do tego rządowy hotel dla specjalnych gości. Myślę że nasze dobre samopoczucie w czasie tego pobytu wynikało również z fakty, że byliśmy "formalnie u siebie". Gdyby nie różne zawirowania historyczne Tatry Bielskie mogły być "nasze" bo..... W 1412 roku skarbiec królewski Władysława Jagiełły był pełny z kontrybucji, jakie zapłacili Krzyżacy po przegranych wojnach. W tym samym czasie król węgierski i niemiecki Zygmunt Luksemburski prowadził przygotowania do obrony świata chrześcijańskiego przed nawałą turecką. Poprosił Jagiełłę o pożyczkę, która wyniosła w przeliczeniu, 7,5 tony czystego srebra. Zastawem ustanowiono tereny węgierskiego wtedy Spisza, w tym miasto Biała Spiska ze swoimi własnościami, a więc i Tatrami Bielskimi. Utworzono Starostwo Spiskie, zarządzane w imieniu polskich władców przez starostów prawie do czasu I rozbioru Polski. A później... Pożyczki nie oddano, Węgrzy stracili Spisz a Słowacy? Oni nie pożyczali. Nie wracamy do tamtych czasów, ale trochę szkoda.
                                                                                                                          yaNo