Jesienne spotkanie w Beskidach 13-15.10.23
"Beskidzie, malowany wiatrami dom. Beskidzie, tutaj słowa inaczej brzmią" Tak właśnie tymi słowami można by zacząć spotkanie, i powitać naszych przyjaciół ze Słowacji.
W piątek 13.10.licząca 49 osób grupa z dwóch różnych stron Żyliny, jako Klub Słowackich Turystów zawitała w nasze Beskidy. Zakwaterowani w ładnie położonym pensjonacie w Milówce, rozpoczęli swój pobyt w Polsce. Opiekunem całej grupy był nasz Kolega Robert Słonka-Przewodnik Beskidzki. W sobotni poranek 3os.z naszego KTW w składzie prezes Bogdan, Jadzia i Krzysztof wyruszyliśmy do Żabnicy Skałka ,gdzie czekaliśmy chwilkę na przyjazd Słowaków. Po radosnym powitaniu całej grupy ruszyliśmy na szlak, pogoda idealna na wędrówkę, pierwszy krótki postój na Hali Boraczej i ruszamy dalej. Uroki jesieni kolorowały nam widoki, jednak przewaga zieleni jeszcze w górach. Dłuższy postój planowany na Hali Lipowskiej przy schronisku a naszym celem była Hala Rysianka. Każdy swoim tempem, delektując się widokami dotarliśmy na miejsce i mimo sporej ilości turystów udało nam się wygodnie zająć miejsca przy schronisku na Hali Rysiance. W pięknym miejscu, w miłym gronie dobrze było spędzić czas, nabierając sił przed dalszą drogą. Po przyjemnym odpoczynku ruszyliśmy do Żabnicy Skałki, tym razem szlakiem zielonym.
Po powrocie do ośrodka w Milówce, czekała na nas smaczna obiadokolacja a o godz. 20 zaplanowano wieczór z ogniskiem i pieczeniem kiełbasek. Radosnym pełnym rozmów i radości oraz wręczeniem upominków od Słowaków dla Polaków, zakończył się sobotni dzień. Niedzielny poranek przywitał nas pochmurną aurą, lecz deszczu nie zapowiadano choć było bardzo zimno. Po zjedzeniu smacznego śniadania opuściliśmy swoje pokoje i ruszyliśmy do autokaru, który miał nas zawieźć do Soblówki.
W planie była Wielka Rycerzowa, jednak kiedy podjechaliśmy do mostku, po którym trzeba było przejechać pełnym autokarem, podjęto decyzję o zmianie trasy. Decyzja zapadła...idziemy na Krawców Wierch 1075 m. n.p.m. Sympatyczna bacówka przyjęła nas serdecznie a nawet użyczyła gitarę, którą rewelacyjnie zajął się Vlado, niezwykle sympatyczny Człowiek. Ależ tam było radośnie śpiewu, muzyki jaka niosła się po Beskidzie była moc. W takim klimacie spędziliśmy czas, który mógł trwać i trwać...
Powoli jednak trzeba było wracać, również innym szlakiem zeszliśmy do Glinki. Pożegnaliśmy się szybciutko, Słowacy powolutku dochodzili do swojego autokaru, mieli czas na spokojne zajęcie swoich miejsc. Naszą czwórkę troszkę czas "poganiał" i prywatnym samochodem ruszyliśmy w swoje strony, wszak każdy chciał jeszcze spełnić swój obywatelski obowiązek-czas wyborów. Jedno jest pewne w 100%, to były cudowne dwa dni pod każdym względem. Serdeczne podziękowania dla wszystkich za wszystko a dobra energia, którą dzielą się Słowacy to prawdziwy skarb.
Jadzia L.