Słowacja - Dolina Mięguszowiecka, 26 - 27.06.2010
Po emocjonujących wejściach na Rysy od Morskiego Oka towarzyszyły nam pewne obawy co do warunków od strony południowej.
Cztery auta zostają na parkingu przy Szczyrbskim Stawie a my do Popradzkiego.
Pierwszego dnia pogoda nie była zachęcająca więc mając na uwadze prognozy pogody zmienialiśmy plan: w sobotę na Koprowy a potem się zobaczy.
Mżawka, mgła nie zapowiadały oszałamiających widoków i tak rzeczywiście było. Do Wielkiego Hińczowego Stawu doszli wszyscy, choć chwilami można było mieć wątpliwości czy staw tam istnieje. Na Koprowej Przełęczy Wyżniej znalazła się już mniejsza grupka a na sam Koprowy w mgle poszło tylko 8 osób.
W górskim hotelu przy Popradzkim Stawie zajęliśmy dwa pokoje. Wieczorem plany na jutro, żarty, dowcipy i pełna integracja.
Niedziela przywitała nas słoneczną pogodą. Ani nie wyszły tradycyjne zdjęcia o wschodzie ale po śniadaniu, które można było nabyć w restauracji już od godziny siódmej, i po zostawieniu w przechowalni zbędnego bagażu, wszyscy ruszamy.
Słonecznie ale zimny wiatr. Wczorajsze wycieczki przekazywały informacje że są bardzo ciężkie warunki przy wejściu na Rysy. Ustalamy że przy zaleganiu ciągłej pokrywy śniegu i potrzebie użycia sprzętu zimowego wycieczka rezygnuje z dalszego wejścia.
Od Żabich Stawów płaty śniegu ale bez problemów. Odsłaniają się coraz szersze widoki, zakosy ze sztucznymi ułatwieniami doprowadzają do kotlinki pod Wagą. Krótki śnieg i już słynne schronisko. Relaks w pełnym słońcu i równie słynna herbata. Dochodzą prawie wszyscy i po płacie śniegu, który zwykle zalega pod Wagą kolejno idą na przełęcz. Widoki zapierają przysłowiowy dech w piersiach i ani grama śniegu. Krucho ale bez większych problemów najpierw słowacki a później nasz wierzchołek. Od widoków szczytów, przełęczy i dolin aż się kręci w głowie. Ania pracowicie kompletuje portrety do galerii.
Zimny wiatr i presja powrotu skłania do schodzenia, jeszcze posiłek w schronisku, dojście do Szczyrbskiego i szczęśliwy powrót do domu.
P.S. Do opisu z Doliny Mięguszowieckiej winien jestem wyjaśnienia do dwóch zdjęć. Na jednym człowiek niesie na nosiłkach ciężar być może większy od wagi jego ciała (zdjęcie nr 18 i 19). To jeden ze słynnych "nosiczów", osób które donoszą zaopatrzenie do słowackich schronisk gdzie nie ma dojazdów. Drugie zdjęcie (nr 22) człowieka z wiertarką przedstawia słynnego, wieloletniego "chatara" Chaty pod Rysami, Viktora Beranka, który z uporem godnym uznania tam "chataruje" i odbudowuje chatę po każdym uszkodzeniu przez lawiny. Akurat w niedzielę umieszczał w skale tablice z informacją o kierunku i jak daleko jeszcze do schroniska.