Inne Galerie

Wielki Rozsutec, 03.09.2016

"A veru Rozsutec, ty vysoka skala .." śpiewają Słowacy. Tak podkreślają wyjątkowość tego szczytu, wybitnego wzniesienia w Małej Fatrze. Kilka lat temu, w plebiscycie czytelników poczytnego kwartalnika "Krasy Slovenska" zajął 3 miejsce na najpiękniejszą górę Słowacji, po tatrzańskim Krywaniu i tatrzańskiej Wysokiej. Nie jest również dostępny przez cały rok ale inaczej niż w Tatrach, bo zamknięty od 1 marca do 15 czerwca ze względu na wylęgi ptaków.
Na wierzchołek można dojść szlakami z kilku kierunków. Najciekawsze i najbardziej pouczające jest dojście przez Janosikowe diery - dziury, Dolne, Nove i Horne, czyli wąwozy przegradzane skalnymi progami z sztucznymi ułatwieniami. Wychodzi się z nich na przełęcz między Małym i Wielkim Rozsutcem i można zaliczyć oba. Na Wielkim wierzchołku tłok,
do zdjęcia pod szczytowym krzyżem kolejka, ale udaje się nas ująć ze wszystkimi banerami. Zejście na przełęcz Medziholie długie, uciążliwe i wymagające uwagi na postrzępionych, śliskich wapieniach i zdradliwych żwirach. Przełęcz, ogromna łąka z dojściem od Stefanowej, wygląda jak piknik ale okazuje się że bufet tylko dla uczestników triatlonu, którego trzeci etap jest tu rozgrywany. Pojawia się śmigłowiec służb ratowniczych i jesteśmy świadkami akcji tych służb dla, jak się później okazało, osoby, która w miejscu niedostępnym dla śmigłowca, złamała nogę. Wszystko się dobrze kończy, ci z wierzchołka i innych tras schodzą do Stefanowej, gdzie na parkingu czekają pojazdy. Jeszcze krótki postój w Terchowej żeby uwiecznić się ze słowackim bohaterem narodowym, Janosikiem, i wracamy do domu chwaląc wspaniałą pogodę przez cały dzień.