Inne Galerie

Lodowa przełęcz, 2 - 3. 09. 2017

W założeniu wyjazdu, zorganizowanego przez Oddział PTT, to miało być, w ciągu 2 dni, przejście przez 3 wysokie tatrzańskie doliny pokonując trzy wysokie przełęcze. W sobotę autokarem o czwartej z Bielska a po siódmej z Jaworzyny, już piechotą, wyruszamy ku najwyższej tatrzańskiej przełęczy udostępnionej turystycznie w grupie, której znaczną część stanowią członkowie KTW. Otula nas wszechobecna mgła która się skrapla i  odstępuje nas w dolinie Jaworowej dopiero na halach. Tam dopiero z mgieł i chmur zaczęły wyłaniać się, ale tylko wierzchołki, tatrzańskich olbrzymów. Powoli, systematycznie, krok za krokiem, trawiasto - piarżystym szlakiem, zbliżamy się do głównej grani Tatr. Wzmaga się wiatr i wychładza tak, że trzeba się cieplej przyodziać. Gdzieś tam koledzy gonią kozice które nie chcą pozować do zdjęć, niżej pojawił się lis.  Jeszcze jedna kotlina, jeszcze jeden próg i wreszcie świadomość, że wyżej nie wypada i trzeba skończyć na tych 2372 metrach nad poziomem morza. Spoglądamy na obie strony przełęczy, na południe jest bardziej stromo. Ci, których bardzo zimny wiatr przewiał, już zaczęli zejście długim ciągiem zakosów z sztucznie utworzonych schodów. Trzeba się brać ku dołu bo pod dach jeszcze ponad godzinę. Snujemy się we mgle aż wreszcie wyłania sie chata i nasi szybkochodzący, zajmujący się  wzmacnianiem organizmu w różny sposób. My też tak robimy a bufetowy przydziela nam kwatery, schronisko oficjalnie ma 24 miejsca na łóżkach, dla nas jest 26. Dwunastoosobowa sala w budynku schroniska, taka sama w budynku obok, dwa miejsca obok bufetu, wszędzie trzy poziomy łóżek. Życie schroniskowe koncentruje się na jadalni, omawiamy dzisiejszy dzień i różne warianty na dzień jutrzejszy. Pogoda coraz gorsza, wiatr, opady, ci którzy wracają ze spacerów donoszą że wieje lodowaty wiatr i nawet deszcz ze śniegiem. Wiatr i opady trwają całą noc, trudno wyjść na zewnątrz z powodu wiatru. Rano nic sie nie zmienia na lepsze, według informacji słowackich służb meteorologicznych powyżej 2000 m był opad śniegu. To nie są warunki bezpieczne do przejścia przełęczy Czerwona Ławka i wizytę w dolinie Staroleśnej, niestety, z przykrością, trzeba było odwołać. Trudno, bezpieczeństwo jest najważniejsze. Zdarzały się podobne sytuacje w górach o wiele wyższych, gdzie przygotowane przez lata wyprawy wracały z niczym z powodu załamania pogody. Będzie jeszcze okazja żeby przez tą przełęcz bezpiecznie przejść. Rozliczamy się z pobytu z sympatycznym, nowym od trzech lat, chatarem Peterem i grupkami, dobrze odziani, opuszczamy schronisko. Umawiamy sie na spotkanie o określonej godzinie w Starym Smokowcu i schodzimy, według swoich upodobań, odwiedzając kolejne schroniska i doliny po drodze. Na dole mniej wieje, pogoda zmienna a wierzchołki gór dalej w chmurach. W deszczu, trochę zawiedzeni, opuszczamy Tatry, pewnie nie na długo.