Na Łemkowynie, 31.05 - 02.06.2013

Długo trwały przygotowania do tego wyjazdu. Ale wreszcie 25 zaciekawionych osób wsiadło do 17 - tonowego autokaru i ruszyliśmy na wschód.
No i co jeszcze zostało po tamtym świecie ?
Krzyże, krzyże, krzyże, smutna pamiątka tamtego świata. Krzyże drewniane, kamienne z rąk mistrzów z Krempnej i Bartnego, odlewane, wykuwane przez wiejskich artystów. Krzyże przydrożne, cmentarne, po dawnych wsiach, krzyże - pomniki, upamiętniające miejsca i zdarzenia. Stojące na skrajach bujnych, kwiecistych łąk i polan, gdzie przyroda co roku odradza się na nowo. Otaczają cerkwie, greckokatolickie i prawosławne,  w większości należące  już do parafii rzymskokatolickich.
A cerkwie ? Najbardziej przyciągają wzrok. Drewniane, murowane, wiekowe i kilkudziesięcioletnie. Zwykle stoją na godnym miejscu - na górze, zwykle ogrodzone. Ale ogrodzenia są niskie - może symboliczne, że nie są elementem odgrodzenia od świata. Wnętrze: babiniec, nawa, prezbiterium. I przegroda - ikonostas. I wypada może zacytować fragment pierwszej Księgi Królewskiej ze Starego  Testamentu: "Zbudował Salomon z desek cedrowych od podłogi aż do belek ścianę na dwadzieścia łokci, aby oddzielić od świątyni sanktuarium, to jest Miejsce Najświętsze. Wejście zaś do sanktuarium zaopatrzył w podwoje z drzewa oliwkowego. Na tych zaś podwojach z drzewa oliwkowego wyrzeźbił podobizny cherubów, palm i girlandy kwiatów oraz pokrył złotem owe cheruby i palmy" (1Krl 6, 16.31-32). Tak w cerkwi oddzielona jest nawa od miejsca, gdzie Carskie wrota mógł przekroczyć tylko kapłan, pośrednik między człowiekiem a Bogiem. I dziesiątki ikon, "namiestne: Nauczającego, Hodegetrii, chramowa, św. Mikołaja", "Mandylion, Ostatniej Wieczerzy, prazdniki, Deesis i Pankratora". I jeszcze przedstawienie starotestamentalnych proroków i patriarchów i grupa pasyjna. Zawsze w ustalonym porządku, zmienia się tylko patron, czasami czegoś brakuje, czasami nadmiar pokrywa ściany nawy. Często po renowacji, błyszczą starym złotem albo przyszarzałe czekają na swoją kolej.
Takie są dawne greckokatolickie cerkwie w Łosiu, Kwiatoniu,  Krempnej,  Bartnem i prawosławna w Gorlicach jako sanktuarium "łemkowskiego"  świętego Maksyma Sandowycza.
A na obrzeżach Łemkowyny perły innej kultury. W Sękowej XVI w.  kościół p.w. św. Filipa i św. Jakuba, jeden z najpiękniejszych polskich zabytków drewnianych.  W Dukli kościół p.w.  św. Magdaleny z 1764 roku, rokoko, piękne wnętrze w stylu saskiego baroku i  kościół i klasztor bernardynów z 1731 roku z relikwiami św. Jana z Dukli. I jeszcze pałace i parki XIX i XX- wiecznych potentatów naftowych.
Gdzie na co dzień można usłyszeć "tamtą" mowę? Chyba tylko w skansenach. Tak było w Łosiu i Zyndranowej, prawie na końcu świata, gdzie można dojechać przez mostki  o dopuszczalnym obciążeniu 3 ton. Nieliczne chyże, opustoszałe, tylko mogą czekać na swój koniec.
Co dla ciała turystów?. Schronisko pod Magurą Małastowską i bacówka w Bartnem to chyba trochę za mało. My wracaliśmy do miłego, przyjaznego ośrodka w Krempnej przy zalewie na Wisłoce no a korzystając okazji byliśmy też na prelekcji w doskonale wyposażonym Ośrodku Edukacyjnym Magurskiego Parku Narodowego. 
Czy warto  tam wracać? Jeszcze dużo ciekawego zostało do poznania.