Kościelec, 28.06.2009

 O piątej rano na zewnątrz burza z ciężkimi grzmotami, ulewa po kostki, a w sercu nadzieja, że przecież może być inaczej. Nie wszyscy widocznie w to wierzyli, bo kilka osób zrejterowało. W trakcie jazdy też dolewało, chwilami ulewnie. Nawet uprzejmy i życzliwy pan kierowca przewidywał, że raczej będziemy pływać niż podchodzić.
I wszystko się zmieniło przy dojeździe do Zakopanego, horyzont się rozświetlił, nastroje też i umocniła się wiara, że to dla nas, i że tak już będzie.
I było. Piękna pogoda, jak coś niezwykłego po tak niesprzyjających warunkach w ciągu tygodnia. Był krótki postój z posiłkiem w Murowańcu i wyjście prawie całej grupy  na Karb przez Gąsienicowe Stawy. Rozciągnął się szereg, z przełęczy nie wszyscy poszli do góry a ci co się zdecydowali kolejno pojawiali się na wierzchołku. Widoczność znakomita, panorama objaśniana, zdjęcia zrobione, kanapki zjedzone, płyny wysączone. Razem z nami, wspierana duchowo, weszła nawet osoba duchowna, podziwiana przez wszystkich za odwagę.
Zejście do Czarnego Stawu dość wygodną ścieżką, obfitszy posiłek w Murowańcu i różnymi drogami przez Kuźnice do parkingu i bez przeszkód do Bielska.