W "Stefance" na Koziej, 17.01.2015
Tegoroczne kolędowanie na Koziej było może mniej liczne niż poprzednie, ale przyszli ci,którzy takiej okazji do spotkania i zabawy nie opuszczą, nawet przedwcześnie opuszczając inne imprezy. Był Adam ze swoim instrumentem, przyciągający swoich fanów jak magnes. Było jadło i picie, specyfiki domowej roboty które wzbudzały zachwyt konsumentów, specjalnie przygotowane napoje, śpiewy z akompaniamentem i "a capella", kiedy artysta, nie oszczędzający się absolutnie, musiał mieć chwilę żeby się nawodnić. Zadanie miał nielekkie, pot z czoła ocierała mu najbliższa koleżanka a jego repertuar był nieskończony. Śpiewało się kolędy tradycyjne i góralskie i wszystko, co przy takiej okazji da się śpiewać. Były i tańce, gdzie prym wodziły głównie niezmordowane koleżanki. I tak przebiegała jeszcze jedna nasza tradycyjna impreza o której, mam nadzieję, nie zapomnimy.