Gorce, 18.10.2009
Naśnieżyło w Gorcach, oj naśnieżyło.
Ambitne plany pójścia na Turbacz od zakopianki przez Stare Wierchy musieliśmy odłożyć na inny termin, nie ryzykując że w ogóle nie dojdziemy.
Niezastąpiona koleżanka Basia uzyskała informację, że jedyna trochę przetarta droga na Turbacz prowadzi z Kowańca. No to idziemy z Kowańca. Życzliwy pan kierowca busem, z narażeniem na uszkodzenie, wywiózł nas dość wysoko wzdłuż żółtego szlaku, trochę ułatwiając nam przejście. Co do miejsca na powrót umawiamy się na telefon. Później to już tylko biel, ugięte pod śniegiem gałęzie drzew, głębokie wpadki na poboczach i po drodze kapliczka p.w. św. Huberta i kaplica zwana papieską albo pasterską, niestety zasypana i zamknięta.
W schronisku tłok, kilka pokaźnych psów z właścicielami. Jemy, pijemy, fotografujemy. Ale do Starych Wierchów jeszcze daleko a dzień krótki. Idziemy na wierzchołek Turbacza i zaraz wpadki po pas. Dzielnie prowadzi Halina ze Staszkiem, reszta brnie wytrwale choć są i zniechęceni. GPS upewnia co do kierunku. Wreszcie szlak czerwony ale dalej miejscami śnieg do pasa. I już jest udeptana ścieżka, można przyśpieszyć. Grupa się rozciąga ale mozolnie wszyscy docierają do kolejnego schroniska. Posilamy się a młody i sympatyczny pan prowadzący schronisko odradza przejście do zakopianki, tam warunki takie że na przejście zabraknie czasu przed zmierzchem. Radzi zejście ubitą drogą do wsi Obidowa. Tak też idziemy, wzywamy przez telefon kierowcę, który bezbłędnie trafia na miejsce spotkania.
Z Obidowej, już bez postojów, wracamy do domu.