Czerwone Wierchy, 08.03.2009
Wyjeżdżamy mikrobusem mimo że pada brzydko.
Dzień jest szczególny więc życzenia dla pań i po lizaczku.
Jezdnia trudna, widzimy stłuczkę ale szczęśliwie docieramy do Kir. Drugi stopień zagrożenia lawinowego, ale my chcemy trasą stosunkowo bezpieczną. Przez las widoczność dobra, gorzej na terenie otwartym. Widoczność się pogarsza, żadnych śladów ani znaków, wszystko pod śniegiem. Trochę na wyczucie, trochę według wskazań GPS do przodu. Staszek, Bogdan i Boguś pracowicie torują. Z widocznością jeszcze gorzej, nie widać gdzie w dół a gdzie do góry. Krótki postój na wzmocnienie i znowu dalej, ale zaczyna się śnieżyca. GPS wskazuje wysokość ok. 1800 m.n.p.m. Jeszcze kilkadziesiąt kroków ale śnieg powyżej kolan i siły już na wyczerpaniu. Najpierw sugestie a potem demokratyczna decyzja że nie ma sensu dalej, możemy nie dać rady. Z mapy i przyrządu wynikało, że doszliśmy do Chudej Turni, ok.260 m poniżej Ciemniaka. Wracamy i przykra niespodzianka, wiatr zawiał dokładnie część śladów i znowu trudna orientacja. Już na szlaku, pod Piecem postój wzmacniający i bez przeszkód do Kir. Jeszcze ciepły posiłek w karczmie w Suchej i powrót, 16 pokonanych ale nie zwyciężonych, bo czasami odwrót to zwycięstwo zdrowego rozsądku.