Biwak jesienny - 17-18 .10 2010r
Przyszła jesień a wraz z nią czas na kolejny, jesienny biwak KTW, połączony z poznawaniem jaskiń.
Tym razem wybór padł na zalesiony szczyt wznoszący się nad Lipową i Twardorzeczką - Murońkę.
Biwak zapowiadał się trochę nietypowo bo w dość komfortowych warunkach.
Romek i Leszek dotarli do właściciela niewielkiej "posiadłości" w postaci starej drewnianej chatki, stojącej na śródleśnej polance, w połowie szlaku na Murońkę i używając wrodzonego wdzięku, wynegocjowali u właściciela korzystne warunki wynajmu tegoż przybytku na jeden weekend.
W październikowe, sobotnie popołudnie amatorzy biwakowania, początkowo w niewielkiej liczbie 3 osób (Magda, Romek i Jasiek), spotkali się pod kościołem w Ostrym, skąd powoli, dość stromą i kamienistą drogą, powoli, człapali w górę, objuczeni wszelkim biwakowym sprzętem. Najcenniejszy wśród nich był ogromniasty, okopcony "niezbędnik biwakowy" - czarowny czajnik Leszka.
Miejsce biwakowe okazało się perfekcyjne. Był placyk na rozbicie namiotów i biwakowa łazienka a w drewnianej chacie miejsce do spania dla amatorów komfortu. Pionierzy biwakowania zagospodarowywali teren a z dołu powoli nadchodzili następni: Basia i Halinka, Bernadetka z Heniem i Sarą - psem rasy rozmaitej a późnym wieczorem dotarł i Leszek. Obok chaty szybko stanęły trzy namioty, rozpalono ognisko, nakryto stół (!!) .
Wokół rozciągała się wieczorna, jesienna mgła a po górach niósł się śpiew. Sięgnęliśmy nawet do klasyki, śpiewając "Walczyk przy ognisku" z Kabaretu Starszych Panów. I tak łagodnie i śpiewnie przeszliśmy z wieczoru w noc .
Ranek obudził nas zapachem kawy, którą , niczym w jakimś Hiltonie, Leszek serwował każdemu do śpiwora- łóżka (nie spał, czy co ? !!).
Jaskinie, które zwiedzaliśmy były niewielkie, poza jedną, większą ale ich przejścia dostarczyły eksplorerom wiele emocji.
Potem czekało nas tylko zwijanie obozowiska i powrót w doliny.
Było to kolejne, biwakowo-jaskiniowe biwak2010 klubowiczów. A kto nie był ...niech żałuje!
Magda Garus.