Bieszczady, 09 - 12.09.2011
Bieszczady, fragment łuku Karpat, nasz niewielki kawałek. A jednak każdego roku, często ci sami ludzie jadą tam, bez względu na pogodę i inne przeszkody.
Jak można opisać Bieszczady? To nie tylko góry! Jak można przekazać piękno, urok i zadumę świątyń, raz greckokatolickich, raz innego wyznania, często innego przeznaczenia a najczęściej tylko ślady po nich? I ludzi. Z uporem wracających tu, gdzie byli ich przodkowie, skąd oni sami pochodzili. "Zakapiory", którzy szukali nie wiadomo czego. I znaleźli! A góry? "A góry nade mną jak niebo a niebo nade mną jak góry" - to Wolna Grupa Bukowina. Długie grzbiety od porannej mgły po zachód słońca, falujące morze traw po horyzont, życzliwe "dzień dobry" i tęsknota, że pewnie nie da się wszystkiego, że może trzeba tu wrócić, jeszcze raz i znowu.
Czego szukało 45 osób przez cztery dni w najdalszych na wschodzie górach? Przechodząc Przełęcz Bukowską, Rozsypaniec, Halicz, Tarnicę, obie Rawki, Kremenaros i część do Smereka, Połoninę Wetlińską, zaglądając do muzeum, cerkwi i kościołów? Czy znaleźli? Może odpowiedzią i opisem będzie seria zamieszczonych tu zdjęć.