Siwy Wierch, 05.12.2015
Tradycyjnie poszliśmy spotkać się z Mikołajem na Siwym Wierchu, jedynym ogólnie dostępnym w zimie wierzchołku Tatr Słowackich. Mikołaja nie było, może byliśmy za wcześnie a może miał zbyt ciężko, bo dojściowe ścieżki miejscami były uciążliwe. Pogoda nie zawiodła, dużo śniegu, dużo słońca i prawie pięćdziesięciu uczestników z różnych "opcji" turystycznych mogło być zadowolonych, w tym 12 członków i sympatyków KTW. Jedynie zimny wiatr na wierzchołku nie zachęcał do dłuższego tam pozostawania. Tradycyjnie wyjście dopasowaliśmy do planu słowackich kolegów z KST Regionu Żylina. My dotarliśmy autokarem a oni prywatnymi samochodami i już od parkingu mogliśmy razem z Miladą, Jankiem, Stefanem, Mirkiem i innymi wydeptywać w śniegu ślady przejścia. Część poszła przez Babki, część przez Naroże, ale zejście już wspólne do chaty pod Narożym, gdzie w naturalnym tłoku można było uzupełnić płyny a nawet zjeść "kapustową", najlepsza jaką do tej pory udało mi się zjeść w słowackich schroniskach (a może byłem tak głodny, że mi to bardzo smakowało?). Były rozmowy o dalszych wspólnych planach i serdeczne pożegnania, chyba ostatnie w tym roku. Ale następny rok tuż, tuż a góry ciągle stoją. Resztę niech dopowiedzą zamieszczone zdjęcia wykonane przeze mnie, Romka i Arka.
jn.