Inne Galerie

Babia od Orawy, 22.05.2016

Od południowej strony, orawskiej, wejście na Babią jest dużo rzadziej wybierane niż te tradycyjne. A niesłusznie, bo szlak wygodny, widokowy, tyle że trzeba dalej dojechać niż do Zawoi, żeby zacząć wędrówkę. Na końcu Lipnicy Wielkiej Przywarówka jest dawna polana Stańcowa z leśniczówką, punktem informacyjnym BgPN i kasą na wstęp do Parku, rzadko czynny, powyżej źródło Śmierdzącej Wody. Tutaj też zaczyna się Południowa Droga Leśna, zwana "Rajstag" z lat 80. XIX w., trawersująca południowe zbocza Babiej. Parę kroków dalej w prawo odchodzi droga jezdna do dawnego Schroniska Babiogórskiego, do dziś własność Liceum im. św. Jana Kantego z Poznania. Obiekt służył różnym celom, dziś Ośrodek Rehabilitacyjno - Wypoczynkowy "Górska Przystań", prowadzony przez Fundację "Dzieci w potrzebie", założoną przez księżną Yorku. W miarę wolnych miejsc z noclegów mogą tu korzystać również osoby z zewnątrz. W lewo zielonym szlakiem podchodzimy do schronu turystycznego, gdzie zaczyna się teren Babiogórskiego Parku. Wyżej las stopniowo ustępuje miejsca kosodrzewinie i otwierają się widoki na Orawskie Jezioro i to co wokół i dalej. Kiedy zaczyna się Wolarnia, dawna hala wypasu wołów, to po prawej stronie, około 5 m od szlaku, trudny do odnalezienia w wysokiej kosodrzewinie, stoi betonowy krzyż. Upamiętnia on największa tragedię babiogórską, jaka wydarzyła się nocą z 14 na 15 lutego 1935 r. kiedy w śnieżnej kurniawie, nie mogąc znaleźć istniejącego wtedy schroniska Beskidenvereinu, zamarzła 4- osobowa drużyna, biorąca udział w rajdzie narciarskim. A fundamenty tego schroniska z 1905 roku, spalonego w 1948 i rozebranego w 1980 roku, widać wyraźnie na północnym krańcu Wolarni. Powyżej fundamentów bije najwyżej położone źródło wody w Beskidach, Głodna Woda, bardzo wydajne, 1 - 5 litrów wody na sekundę i stałą temperaturą  2 - 3 stopni. Zalegający dalej duży płat śniegu, przez który trzeba było przejść, przypominał że Babia to góra wysoka i nie tylko w Tatrach są ślady zimy. W kopule szczytowej pojawia się żółty szlak od Słowacji i albo zielonym łagodnie albo żółtym bardziej stromo osiąga się Diablak. Tam, jak zwykle, gwar i ruch, zdjęcia, posiłek. Byliśmy świadkami jak słowaccy turyści z KST porządkowali oznaczenia na słupku informacyjnym. Przełożyli polskie tabliczki na północna stronę a od południa zawiesili nowiutkie informujące że to też "Babia hora" i inne informacje po słowacku. Zaczęło się chmurzyć i wiać zimnem więc zejście na Markowe Szczawiny, nienasyceni byli jeszcze na Małej Babiej  i cała grupa zebrała się w schronisku. Były przypomnienia o różnych naszych, prawie już dziesięcioletnich przygodach na Babiej, plany na bliską przyszłość i wygodnym Górnym Płajem dojście na Krowiarki. Tam, mimo że duży obiekt jeszcze nie gotowy, działa już punkt gastronomiczny i pamiątkarski i można wydać jeszcze trochę kasy. A tak a propos: co by mówili niektórzy o byłym dyrektorze Parku, to jednak bardzo uporządkował i szlaki i drogi na terenie BgPN.