Kolejny biwak i kolejna jaskinia, naszemu ogółowi mało znana.
Z różnych stron i w różny sposób 11 dzielnych wyniosło wielkie plecaki pod schronisko na Magurce Wilkowickiej. Pogoda wymarzona, niebo bezchmurne, przysiedliśmy w schronisku żeby odpocząć a tu informacja, że sala jadalna tylko do 18.00, o 22.00 schronisko zamknięte a rano bufet od 9.00 !. Ciekawe obyczaje, warte wyjaśnienia !
Żwawo wzięliśmy się do kopania platform i już o zmierzchu stanęło pięć namiotów. Jeszcze kolacja na schroniskowym korytarzu i wyjście w piękną, gwiaździstą, zimowš noc.
Roman i Krzyśki przynieśli całe drzewko na ognisko do porąbania. Watra płonęła, kiełbaski skwierczały, płyny płynęły, nasze śpiewy niosły się pod oświetlone Skrzyczne i Żar a potem opadały hen w rozświetloną Kotlinę Żywiecką i przełomy Soły. Wtórowały nam psy z dolin a światełka z dołu i z nieba puszczały do nas "oko". Nie warto było już spać więc jeszcze spacer w biały puch, ale w końcu znużone dniem 8 osób dało nura w namioty i tak zostało do rana. Zimowy chłód nie pozwalał zapomnieć gdzie się jest, ale to nic dziwnego, skoro o świcie termometr na zewnątrz pokazał - 19° C.
Przepiękny, słoneczny poranek nie pozwalał się długo wylegiwać, pakujemy sprzęt ale namioty zostają. Jasia serwuje herbatę z czajnika, leniwe śniadanie bo czekamy na tych co dopiero w niedzielę idą w góry. Wreszcie ruszamy niebieskim szlakiem i od razu torowanie w śniegu po kolana. Idziemy wolno zmieniając się na prowadzeniu, ale w kopnym śniegu nie łatwo znaleźć wejście do jaskini Wietrzna Dziura. Udział w tym pewnie mają siły nieczyste bo inna nazwa jaskini to Smocza Jama, obok spływa potok Piekło a poniżej Skała Czarownic i Diabli Kamień. Basia utrzymuje kontakt telefoniczny z tymi, którzy błądzą gdzieś daleko z tyłu, usiłując ich sprowadzić na dobrą drogę. Wreszcie jest, Bogdan i Zbyszek pierwsi wypatrują otwór, Roman rozdziela role, ubieramy się ochronnie i do dziury. Wślizg na brzuchu, czołganie pod podpartą płytą i można wstać jak człowiek. Bez bocznych korytarzy bo trudno i brak czasu. Dochodzą kolejni i w sumie Roman wprowadził i, co też ważne, wyprowadził z jaskini 25 osób. Szybki powrót pod schronisko, zwijanie namiotów, posiłek i do domu. A pogoda do końca piękna.