Ćwiczenia na Dębowcu, 11.01.09
11 osób i jeden pies (może trochę lawinowy, bo kopał w śniegu) chciało przyswoić sobie a także przypomnieć, co należałoby czynić w górach w trudnych momentach.
Śniegu na szczęście było sporo ale stoki mało strome jak na potrzeby ćwiczących. Była zgodna opinia, że na przyszłość należy przenieść zajęcia na miejsca bardziej pochyłe, może na stoki Szyndzielni?
Nikt się nie oszczędzał, co widać na zdjęciach, a kilka całkiem nowych osób wykazywało duże zainteresowanie tym, co było robione. Prezesi mocno angażowali się w zajęcia: Bogdan ofiarnie i cierpliwie wyjaśniał i pomagał mniej biegłym paniom, które się do niego garnęły a Jano rzucał się w "przepaść" chcąc żeby go ratowano
Zajęcia tradycyjnie zakończyły się rozgrzewającą herbatką w schronisku na Dębowcu.