Na Rycerzową 07 - 08.02.2009

Zimą w góry nie powinno się wychodzić w grupach większych niż 15 - 20 osób. Można wtedy uniknąć rozciągnięcia się idących, czekania, obaw o zabłądzenie. Ale ma to i złe strony - transport wynajętym pojazdem jest o wiele droższy.
Tym razem postanowiliśmy zastosować wariant optymistyczny - mała grupa, bo tylko 15 osób i przejazdy publicznymi środkami lokomocji: pociągiem do Rajczy i prywatnym mikrobusem do Ujsół. Pochmurne niebo, mocno zalodzony szlak w dolnych odcinkach i chwilami zimny wiatr nie przeszkodził nam w przejściu przez Muńcuł, Przełęcz Kotarz, Mładą Horę, Małą Rycerzową na Halę Rycerzową. Mimo pochmurnego nieba widoczność była bardzo dobra. Jednak od mokrego śniegu w wyższych partiach namokły buty i odzienie, co skutecznie zniechęciło do wejścia tego dnia na Wielką Rycerzową (nie wszystkich, jak świadczy kilka załączonych zdjęć). W dużym pokoju bacówki uzupełnialiśmy płyny w organizmach, żartowali, wspominali a nawet śpiewali. Ci, którym było mało, głęboką nocą zjeżdżali na dętkach spod Wielkiej Rycerzowej. O brzasku odgłos padającego deszczu i brak widoczności wprowadził atmosferę rozleniwienia i niepewności. Daliśmy szansę pogodzie ale z niej nie skorzystała, więc wczesnym popołudniem z Soblówki, prywatnym mikrobusem, odjechaliśmy do Bielska.