Beskidy w trójkącie granic, 03.05.2013
Jest takie miejsce w Beskidach, gdzie niewiele czasu trzeba, żeby przejść przez tereny trzech państw. To tak zwany trójstyk. Tego dnia pogoda nie zachęcała do wędrówek, ale w ciągu dnia okazała się o wiele lepsza niż w mieście. Najpierw Czechy. Dłuższy postój w chacie pod Girową z niezbyt miłą obsługą a potem wyjście na wysokość 840 m nad poziom morza. Niestety, z nieomal kultowego widoku z Girowej niewiele zostało, zwłaszcza jeśli jeszcze jest pochmurno. Tablica z panoramą tylko trochę rekompensuje utracony wgląd na góry trzech państw. Potem prawie godzinne przejście asfaltową drogą do Herczawy umilały przyrodnicze ciekawostki pana doktora od tych nauk, uczestnika wycieczki. Postój przy kaplicy M.B. Fatimskiej z cudowną, uzdrawiającą wodą. Kto się jej napije, podobno będzie żył aż do śmierci. Przejście pod drewniany kościół, rozmowy z mieszkańcami i trochę okrężną drogą, przez tereny Słowacji, doszliśmy pod charakterystyczne trzy kolumny znaczące terytorium trzech państw. Ustawione 22 czerwca 1993 roku, każda z nich waży około 800 kg, wysokość 215 cm., w podstawie mają zabetonowane akty erekcyjne w metalowych puszkach z aktualnymi monetami danych państw i numerem najpopularniejszej gazety - u nas "Rzeczpospolitej". Takie obeliski są ustawiane tylko na stykach trzech granic, wzdłuż polskich granic takich miejsc jest 6. Wyjeżdżamy pełni wrażeń, w górskim słońcu wracając do zadeszczonego miasta.