Inne Galerie

Dolina Mięguszowiecka, Symboliczny Cmentarz Ofiar Gór pod Osterwą, 29 - 30.10 2010

Od kilku lat parę osób z KTW chciało uczcić pamięć o Jerzym Kukuczce. Dlaczego akurat on? Bo on był stąd, z Beskidów, "stela", urodził się na Istebnem i nigdy o tym nie zapomniał.
Kiedy zainteresowaliśmy tym pomysłem Fundację Wspierania Alpinizmu Polskiego im. J. Kukuczki, Fundacja obiecała pokryć koszty i sprawa ruszyła z miejsca.
Chodziło o nową tablicę pamiątkową na Symbolicznym Cmentarzu Ofiar Gór pod Osterwą. Są tam elementy pamięci po ludziach, którzy ukochali góry i tej miłości oddali to co najcenniejsze - życie.
Dotychczasowa tablica, niewielka i umieszczona w zakamarku cmentarza, uległa zniszczeniu i tylko niewielu wiedziało gdzie zapalić znicze pod jej resztkami .
Zwróciliśmy się do artysty z Istebnej, który wykonał taką tablicę na ścianę GOK w Istebnej. Podjął się wykonania w wymiarach i w formie, jakie wydawały się nam odpowiednie.
Kiedy wszystko było przygotowane zaczęły się problemy!
Okazało się że cmentarz jest na Słowacji obiektem zabytkowym, miejscem pamięci narodowej. Zarządza nim Kuratorium z Štatnych Lesov TANAP, które decyduje kto i w jakiej formie może tam być upamiętniony. Są szczegółowe wymagania co do wielkości, kształtu, rodzaju materiału, treści jaka może być umieszczona.
Nasza gotowa tablica żadnym wymogom nie odpowiadała.
Zaczęła się korespondencja z Kuratorium, gorące prośby o odstąpienie od niektórych wymogów. Trzeba było oddać tablicę artyście żeby wykonał dodatkowe treści i po tym przyszła zgoda.
Doprowadzenie sprawy do końca zajęło nam jeszcze dwa dni.
Fundacja podała kontakt do Słowaka z tychże Štatnych Lesov TANAP, z którym już bezpośrednio na miejscu mieliśmy się skontaktować w piątek 29.010. w południe.
Krzysiek zgodził się pojechać swoim dużym autem i zabrać jeszcze cztery osoby. Załatwiliśmy zezwolenie na dojazd autem pod górski hotel przy Popradzkim Stawie. W piątek pogoda była piękna, słonecznie i lekko mroźno. Na parkingu Popradske Pleso poprosiliśmy o zgodę na wjazd pod hotel. Pani powiedziała że pozwoli tylko jeśli auto ma "zimne gumy". Na szczęście Krzysiek już założył zimowe opony i pojechaliśmy. Droga oblodzona, wzniesienia i zjazdy, pojazdy z naprzeciwka na wąskiej jezdni, piesi na całej szerokości, rowerzyści, psy, dzieci nie ułatwiały jazdy ale Krzysiek po mistrzowsku dowiózł nas na miejsce.
Na odpowiedzialnego Słowaka czekaliśmy do zmierzchu siedząc na tarasie schroniska w pięknym słońcu, dla poprawienia humoru popijając to to, to tamto. Kiedy wreszcie dojechał, obejrzał to co przywieźliśmy i zabrał do poprawek, umawiając się do montażu na sobotę siódma rano. Przeszliśmy się na cmentarz oglądając hipotetyczne miejsce pod tablicę. Reszta piątku minęła w pokoju schroniska na rozmowach i odpoczynku przed sobotą.
O siódmej my i pan, który okazał się bardzo miłym, sympatycznym człowiekiem, gotowi. Podwiózł nas wszystkich swoją służbową terenówką do krótszej drogi na cmentarz i zaczęliśmy pracę. Szło perfekcyjnie z pomocą Krzyśka, Magdy, Halinki, ja i Basia korygowaliśmy z dołu. Kiedy było gotowe, Magda z Halinką położyły wiązankę od KTW, szarfę o barwach narodowych i znicz przekazany nam od żony Jerzego, pani Celiny.
W schronisku gromadziły się już grupy na uroczystość na cmentarzu, po śniadaniu my też poszliśmy. Tradycyjne elementy spotkania: dramatyczna poezja, nastrojowa muzyka na oryginalnych instrumentach i kapela z Podhala, "wypominki" polskie i słowackie. Po polskiej stronie Tatr od poprzedniego spotkania zginęło 21 osób, w tym w wypadkach turystycznych 9, w lawinach 6, w wypadkach taternickich 2 osoby, też 2 osoby popełniły samobójstwo, w innych wypadkach 2 osoby. Po stronie słowackiej 11 osób. To nie dla sensacji ale jak głosi motto na kapliczce cmentarnej w polskim tłumaczeniu "Martwym na pamiątkę, żywym ku przestrodze". Przedstawiciel ŠL TANAP prowadzący uroczystość przypomniał historię tablicy pamięci J. Kukuczki i poinformował zebranych, że od dziś jest nowa tablica poświęcona wielkiemu himalaiście. Następnie odbyła się tradycyjna msza z pięknym kazaniem poświęconym miejscu i uroczystości. Biorący w niej udział polski kapłan podziękował wszystkim przybyłym z Polski na cmentarz. Poszliśmy jeszcze raz z wieloma przybyłymi pod tzw. "himalajską" skałę, gdzie obok tablic poświęconych Wawrzyńcowi Żuławskiemu i Piotrowi Morawskiemu jest Jerzy Kukuczka. Po drodze odwiedziliśmy Klimka Bachledę i wiele polskich tablic zapalając znicze.
Piękna pogoda ściągnęła na cmentarz i do schroniska tłumy ludzi, więc nie korzystając z darmowego gulaszu dla uczestników uroczystości w schronisku postanowiliśmy odjechać. Nie było łatwo. Po drodze wracały od schroniska grupy ludzi z dodatkami nie reagując na auto i dawane sygnały. Przy oblodzonej w dalszym ciągu jezdni nawet Krzysiek przy swoim mistrzowskim opanowaniu był chyba lekko spocony.
W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wstąpiliśmy jeszcze do Podspadów, byliśmy jedynymi gośćmi, i szczęśliwie wróciliśmy do domu.