Słowacja - Rysy, 26.06.2011

Co rusz sprawdza się zasada, że w Tatrach i innych górach wysokich każdego miesiąca roku występuje głębokie załamanie pogody i opady śniegu, choć nie zawsze od tej samej wysokości. Mogli się utwierdzić w tym przekonaniu uczestnicy 25 - osobowego wejścia na Rysy od strony słowackiej.

Zamieszczamy przesłany przez Zbyszka opis tego wejścia z dokumentującymi zdjęciami Zbyszka i JadziZ małym opóźnieniem od planowanej godziny 27 osób wyrusza zapełnionym do ostatniego miejsca busem w kierunku  Słowacji. Przez Korbielów i Liptowski Mikulasz, ok. godz. 9 docieramy na parking w Szczyrbskim Jeziorze (Strbske Pleso). Krótka odprawa, ustalenie godziny odjazdu na 18 i wyruszamy czerwonym szlakiem, biegnącym Doliną Mięguszowiecką w kierunku Popradzkiego Stawu.Jest zachmurzenie, ale nie pada. Widoczność przyzwoita i widać że wysoko w górach jest świeży  śnieg.
Bez wstępowania do schroniska przy Popradzkim Stawie skręcamy na niebieski szlak, a następnie na czerwony prowadzący  do Żabiej Doliny. Grupa się rozciągnęła  ale wszyscy bez problemów i w dobrym tempie wspinamy się wyżej. Po minięciu Żabich Stawów i pokonaniu odcinka ze sztucznymi ułatwieniami zaczyna się śnieg. Jest go niewiele, ale jest mokry i śliski. Ze zwiększoną ostrożnością podchodzimy do kotlinki pod Wagą.
Po przejściu przez bramę zrobioną ze sznurka i chorągiewek, ukazuje się nam słynne schronisko w odmienionym od dotychczasowego wyglądzie. Nowa elewacja z płyt warstwowych (aktualnie jeszcze prowadzone są prace) przykryła tę dotychczasową z kamieni i zdecydowanie zmieniła  dawny, charakterystyczny kształt budynku. W środku schroniska posadzkę wykafelkowano, a bar przeniesiono w inne miejsce. Nie zmieniła się tylko słynna herbatka serwowana w olbrzymich białych kubkach, na którą 
wstępujemy by się rozgrzać.
Po dostosowaniu ubiorów do warunków zimowych wyruszamy dalej. Podejście pod Wagę i dalsza droga wymaga już dużej ostrożności. Cienka warstwa udeptanego mokrego śniegu i temperatura w granicach 0° C uczyniła szlak bardzo śliskim, a widoczność za sprawą chmur znacznie się ograniczyła. Część osób rezygnuje z dalszej wędrówki i wraca.
Na polski wierzchołek docieramy w osiem osób ok. godz.13. Pomimo takiej pogody tam jest tłoczno jak zwykle i wciąż dochodzą turyści, również od polskiej strony.
Na szczycie też są zmiany. Nie ma już charakterystycznego metalowego stolika i krzyża, który był tam umieszczony podobno nielegalnie. Pozostała tylko tablica pamiątkowa TOPR. Widoczność jest tylko na kilka metrów. Na moment ukazują się fragmenty Kazalnicy i Mięguszowieckich Szczytów, a w dole Morskie Oko z Czarnym Stawem, pozostałą panoramę kreślimy tylko w wyobraźni. Przy słupku granicznym i  metalowej tablicy robimy kilka zdjęć i zbieramy się w drogę powrotną. Rezygnujemy również z podejścia na słowacki wierzchołek, który momentami jest prawie niewidoczny.
Przy schodzeniu  informujemy pozostałych uczestników wycieczki o panujących warunkach i odradzamy dalsze podchodzenie.
Po powrocie do Chaty pod Rysami robimy przerwę na odpoczynek, posiłek i oczywiście słynną herbatę.
Opuszczamy schronisko, kotlinkę pod Wagą i warunki zimowe, schodząc do Żabich Stawów, gdzie jest już lepsza widoczność i nie ma śniegu, a następnie do Popradzkiego Stawu. Tutaj część osób wstępuje do schroniska, natomiast pozostali kierują się od razu do Szczyrbskiego Jeziora na parking.
Z parkingu o ustalonej godzinie i w komplecie wyruszamy tą samą trasą w drogę powrotną do Bielska Białej.

                                                                                                                                 Zbyszek