Ropica, 15.08.2019
Ropica (po czesku "Ropice") to jeden z wyższych szczytów Beskidów Morawsko-śląskich - 1082 m. n. p.m. Miała być wycieczka zorganizowana przez Oddział, ale zgłosiło się tylko 6 osób, więc wycieczkę trzeba było odwołać. Postanowiliśmy więc, że my tam pojedziemy. Zebrało się nas też 6 osób. Odległość niewielka, niecałe 50 km, tak więc dwa samochody wyruszyły ok. godz. 8.00. GPS, jak to ma w zwyczaju, prowadził nas jakimiś dróżkami, ale w końcu dotarliśmy do miejscowości Rzeka (Řeka), skąd najlepiej wyjść. Nasz trasa to taki szlak dookoła Rzeki. Zaraz na początku trafiliśmy na knajpkę, w której chcieliśmy chociażby wypić kawę, ale otwierają ją dopiero o 13.00 (z czym się to kojarzy?). Nasze rozczarowanie zauważyli bardzo mili państwo, którzy zaprosili nas do swojego domku, który wynajmują pewnej rodzinie z Polski. Poczęstowali nas kawą, a my ich ciastkami oraz czymś mocniejszym, co Jadzia ma zawsze w pogotowiu. Na miłej pogawędce upłynęła prawie godzina, po czym ruszyliśmy dalej. Najpierw łagodne i wygodne wyjście na Gucką przełęcz, a potem nieco uciążliwie, omijając szczyt Jaworowego, na przełęcz Pod Jaworowym, po czym na szczyt o nazwie Šindelná, czyli jak nasza Szyndzielnia! Na Ropicę już niedaleko. I tu niespodzianka: Mapa, którą się posługiwaliśmy jest już nieaktualna, ponieważ na niej szlak omija szczyt Ropicy, a w terenie jego przebieg jest zmieniony i przechodzi on teraz wprost przez szczyt. Na szczycie spotykamy grupkę turystów z Polski. Nic dziwnego, 15 sierpnia jest u nas dniem wolnym od pracy, a w Czechach dniem roboczym. Zostajemy trochę dłużej, mały posiłek (gdyż w naszym klubie jest tradycja czy też przesąd, że szczyt uważa się za zaliczony, jeżeli na nim zje się chociaż niewielki posiłek, nie wyłączając szczytów tatrzańskich i alpejskich), wpis do "vrcholové knížky", po czym ruszamy dalej. Jeszcze tylko schronisko (Chata) na Ropiczce i łatwe zejście do Rzeki, do tego samego punktu, z którego wyruszyliśmy rano, na parking koło cmentarza. Tu przypomnieliśmy sobie, że na tym cmentarzu spoczywa nasz kolega przewodnik z Oddziału w Bielsku-Białej, zmarły w 2016 Jan Gutek. Odnaleźliśmy jego grób i po chwili zadumy zaczynamy zbierać się do odjazdu. Jeszcze obiad w pobliskiej restauracji i już tylko droga do domu.