Józef Nyka pisze w swoim przewodniku: "szlak przez Otargańce przypomina fragmentami Orlą Perć, jest piękny widokowo i ciekawy turystycznie".
Wierzymy mu na słowo, że jest piękny widokowo, bo nam niestety widoki nie były dane. Wg zapowiedzi miało być ładnie, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu prognoza pogody nie sprawdziła się. Zamiast słońca i błękitnego nieba były iście arktyczne warunki.
Wędrówkę rozpoczęliśmy niebieskim szlakiem od Autocampingu Raczkowa - skład ekipy: Ania, Jagoda, Jasiu, Marek i ja. Po 20 minutach doszliśmy do rozwidlenia Niżna Łąka (944 m), skąd weszliśmy na zielony szlak, który od razu zaczął piąć się stromo w górę przez gęsty las. Niekiedy był to tor z przeszkodami, bo na ścieżce było mnóstwo powalonych drzew. Po wyjściu z lasu zaliczamy kolejne szczyty i przełęcze: na Małych Otargańcach dwuwierzchołkowy Ostredok (południowy-1673 m, północny-1714 m), następnie Niżną Magurę (1920 m). Pośrednią Magurę (2050 m), Rysią Przełęcz, Wyżnią Magurę (2095 m). W końcu ok. południa. docieramy na najwyższe wzniesienie Otargańców - Raczkową Czubę, czyli inaczej Jakubinę (2194 m). Stąd tylko kilka minut dzieli nas od Jarząbczego Wierchu (2137 m), z którego schodzimy na Kończysty Wierch (2002 m), gdzie w końcu spotykamy innych turystów.
O całej tej trasie można powiedzieć tylko tyle: mglisto, ślisko, wietrznie...ale sympatycznie :-)
W drodze z Jarząbczego na Kończysty na chwilkę wyszło słońce, niestety po paru minutach znowu niebo spowiły chmury.
Z Kończystego schodzimy na Raczkową Przełęcz i dalej żółtym szlakiem Doliną Gaborową i Raczkową do wlotu Doliny Wąskiej, mijając po drodze częściowo zamarznięte Raczkowe Stawy.
Wg przewodników dystans, który pokonaliśmy - ok. 20 km, przewyższenie - 1290 m. Było to dość męczące, ale koniecznie musimy tu wrócić przy bardziej sprzyjającej aurze.
Ewa