Ornak, 11.03.2018
Dobry pomysł, widokowa trasa, wielu chętnych, niezłe warunki. Aż tu dzień przed ogłoszony 3 stopień zagrożenia lawinowego w Polskich Tatrach. I co? No nic, pojedziemy, zobaczymy.
Mocno wypełniony autokar dowiózł uczestników wyjazdu do Siwej Polany. W myśl zasad uprawiania turystyki zbiorowej i ogłaszanych komunikatów wycieczka mogła, z zachowaniem wszystkich środków ostrożności, przejść najwyżej przez przełęcz Iwaniacką do Kościeliskiej.
Ale indywidualnie, na własna odpowiedzialność? Na miejscu, bardzo wczesnym rankiem, okazało sie, że śniegi jeszcze mocno sie trzymają a błękitne niebo i lekki chłód gwarantują wspaniałe przeżycia. Wykorzystując to, część osób poszła Starorobociańską i na grzbiet Ornaku żeby potem zejść do Kościeliskiej, część na Iwaniacką przełęcz, żeby stamtąd, pokonując ponad 300 m przewyższenia, osiągnąć Ornak i ta samą drogą zejść też do schroniska na Wielkiej Polanie Ornaczańskiej. Panoramy, od Barańca na zachodzie po Lodowy na wschodzie urozmaicały balony, które statecznie się przemieszczały na nieboskłonie w sobie tylko znanym celu i stale gęstniejący wał chmur nad główną granią. To od wieku znany sygnał że "bedzie duć" czyli zbliża się "holny wiater". Przez schronisko musieli przejść wszyscy, jedni byli dłużej, pozyskując pierwsza opaleniznę, inni krócej, część zahaczyła jeszcze o Smreczyński staw i wszyscy spotkali sie w autobusie na parkingu w Kirach i wrócili do domu