Magura Orawska, 17.04. 2011

Długie pasmo Magury odwiedziła grupa, która przeszła od przełęczy Prislop do podnóża Minčola. Droga w większości prawie spacerowa ale jeszcze ze sporą ilością śniegu. Część uczestników poszła "na skróty", reszta czerwonym szlakiem.
Przejście urozmaicały polany z rozwijającymi się krokusami i widokami na południowe stoki pasmo Beskidu Żywieckiego z Babią i Pilskiem po prawej stronie. Według nomenklatury słowackiej to Beskid Orawski - też ładnie.
Już pod wierzchołkiem najwyższego wzniesienia Magury, Minčola (1396 m.), pokazały się na chwilę na południowym horyzoncie wierzchołki Małej Fatry ale później dominował Wielki Chocz ze swoim pasmem.
Południowe stoki Magury od wierzchołka to areał narciarski, ale my mogliśmy obejrzeć tylko nieruchome o tej porze wyciągi i rozbudowaną infrastrukturę.
Chata na Kubińskiej Holi, jedyne schronisko na Orawskiej Magurze, po gruntownym remoncie to prawie hotel z wygodami, zwłaszcza że można tam dojechać od Kubina.
Po uzupełnieniu sił i płynów w organizmie oraz sfotografowaniu kotów, które tam się zadomowiły, szerokim stokiem, po którym zimą szusują narciarze, schodziliśmy na ogromny parking przy ośrodku narciarskim. Nasz mikrobus był tam jedyny, zresztą na całej drodze nie spotkaliśmy innych turystów.
Dolny Kubin to powiatowe miasto, jedno z trzech powiatów na Słowackiej Orawie, liczy około 20 tysięcy mieszkańców. Czyste, schludne, spokojne, z bogatą historią i zabytkami takimi jak późnogotycki kościół rzymskokatolicki, młodszy ewangelicki, muzeum Galeria Orawska, muzeum Pavla Orszagha "Hviezdoslava", jednego z największych słowackich pisarzy z jego pomnikiem czy pomnik J. Matuški, autora słów do hymnu słowackiego a także oryginalny drewniany most nad rzeką Orawą, łączący dwie części miasta.
Po obejrzeniu i sfotografowaniu tego wszystkiego był jeszcze czas na konsumpcję i luźny spacer.
Wracając z Prislopa zabraliśmy kolegę, który przechodził niższą część pasma i z postojem na słowackie zakupy wróciliśmy do domu.
I może ciekawostka - w wycieczce uczestniczyło 6 przewodników górskich, co średnio dawało 3 pozostałych uczestników na przewodnika - można się było czuć bezpiecznie?!