Przełęcz Krzyżne, 05.07.2015
Godna reprezentacja KTW brała udział w przejściu trasy od Kuźnic prze Halę Gąsienicową, Pańszczycę, Krzyżne, Pięć Stawów schronisko, Roztokę na Palenicę Białczańską.
Wczesny wyjazd z Bielska, o godzinie czwartej, bo dni już są krótsze od najdłuższego i trzeba wcześniej zaczynać, żeby o przyzwoitej porze skończyć i wrócić do domu. Około godziny dziewiątej, w różnych zestawieniach, pierwsi ruszają od Murowańca. Stopniowo, umiarkowanie wznosi się ścieżka do Czerwonego Stawu. Jest woda, można pić i uzupełnić pojemniki. Wzmaga się upał, chociaż litościwe chmurki pozwalają od czasu do czasu odetchnąć. Szlak przewija się na górne piętro Pańszczycy, widać wzniesienia i obniżenia ciągu Orlej Perci i żleb pod Krzyżnem. Tempo trochę słabnie ale około południa grupy zjawiają się na przełęczy. Zachwytom, "ochom" i "achom" nie było końca, bo rzeczywiście, każdy kto tam był potwierdzi, że widoki niesamowite. Lekko przymglone od temperatury powietrze nie pozwala na ostre ujęcia panoram ale ująć trzeba. Zejście najpierw żlebem spod przełęczy, potem jego prawym ograniczeniem i wreszcie zboczem Koziego daje się we znaki, bo jesteśmy jak na patelni podgrzewanej słonecznie. Kiedy wreszcie jest dużo wody to i można nogi ochłodzić. W schronisku bez nadmiernego tłoku, jedzenie i picie bez kolejki i już marsz długą doliną Roztoki. Przy autokarze zmiana obuwia na spacerowe i oczekiwanie na kończących. I długa jazda powrotna, po raz pierwszy z kierowcą płci żeńskiej. Mam nieodparte wrażenie że kierowcy zbytnio się nie śpieszyło żeby nas dowieź a pomagała jej w tym osoba towarzysząca. Kiedy jadący za nami, wykorzystując sytuacje na drodze zgodnie z przepisami, pewnie dawno byli w domu, my po 5 godzinach jazdy od Palenicy, ok. 23 byliśmy w Bielsku. No cóż, może na przyszłość będą inni przewoźnicy?