Aż tyle widać i tak się chodzi w górach przy odpowiedniej pogodzie
Kozi Wierch 29.01.2012
Sobota, późne popołudnie, dzwoni Zbyszek - jedziemy jutro z Bartkiem na Kozi Wierch. Jedziesz? Decyzję podjęłam w 10 sekund. Jeszcze tylko telefony do Ani i Jasia i ekipa w komplecie :-)
Wyjechaliśmy o 3.45, na szlaku byliśmy już o 6.30. Na Palenicy Białczańskiej minus 12,5. Brrr.... Ale powolutku, w miarę przebytej drogi i nabytej wysokości słupek rtęci szedł coraz wyżej. Droga pięknie przetarta, więc dojście do Doliny Pięciu Stawów nie sprawiło nam żadnego problemu. W schronisku tłoku nie było. Wrzuciliśmy co nieco na ruszt i dalej w drogę. Pogoda jak marzenie - bezchmurne niebo, a co za tym idzie fantastyczna widoczność, słaby wiatr (przynajmniej na razie).
Tuż pod szczytem zaczęło wiać mocniej, z minus 5 zrobiło się minus 20, dlatego nie zabawiliśmy tam długo. Jeszcze tylko krótka sesja fotograficzna, rzut okiem na wspaniałą panoramę Tatr - wszystkie szczyty, jak na wyciągnięcie dłoni, cudo...
I w dół do schroniska na herbatę i grzane wino.
Z Palenicy wyjeżdżaliśmy o 16.30 z poczuciem, że wspaniale spędziliśmy ten dzień.
Ewa