Girova, 4.03.2018

Oślepiające słońce, skrzący się śnieg i piękne widoki towarzyszyły uczestnikom wycieczki  przez trzy sąsiednie państwa. W drodze na Girovą, wybitny wierzchołek niedaleko granicy polsko - czeskiej, w głównej grani Karpat miedzy przeł. Jabłonkowską i Zwardońską, przeszliśmy od Jaworzynki Trzycatek przez przejście graniczne Łupienie, Komorovski groń do chaty pod Girovą. W krótkim okresie posiadania Zaolzia zawiadywało nią
Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Po spożyciu wymyślnych napoi i posiłków krótkie podejście na wierzchołek góry, 840 m.n.p.m. Coraz wyższe drzewa skutecznie zasłaniają, piękne niegdyś, widoki, jedynie na południe widać pasmo Małej Fatry. Trudno, resztę trzeba sobie wyobrazić. Zwyczajowe zdjęcia z banerami i w dół. Na zielono schodzimy do asfaltu Mosty - Herczawa. Przy drodze tabliczka z informacją że dawno, przed laty, niedaleko stąd, zastrzelono ostatniego wilka. Uspokojeni tą informacją, bezpieczni, pokonujemy 3 i pół kilometra i znajdujemy się w jednej z niezwykłych miejscowości Republiki Czeskiej. Wysunięta najbardziej na wschód w tym państwie, najpóźniej elektryfikowana, długo bez drogi dojazdowej po ustaleniu nowych granic po II wojnie. Teraz cicha, spokojna Herczawa, żyje swoim życiem i najbliżej z niej do tak zwanego Trójstyku, gdzie zbiegają się granice 3 państw. Wygodną drogą, której fragment prowadzi przez teren Słowacji, dochodzimy do miejsca, które uzyskało sławę po wejściu sąsiednich 3 państw do strefy wolnych granic. Trzy graniastosłupy dumnie przypominają, gdzie to jesteśmy. Po obfotografowaniu wszystkiego, z pierwszą opalenizną, wracamy na Trzycatek do mikrobusu i do Bielska.