Na Gierlach drogą Martina, 4.09.2011

Droga Martina tzw. "Martinovka" prowadzi granią od Polskiego Grzebienia na Gierlach poprzez Wielicki Szczyt, Litworowy Szczyt, Zadni Gierlach i Przełęcz Tetmajera. Nazwa tej drogi pochodzi od nazwiska Alfreda Martina, niemieckiego taternika i alpinisty, który przejścia tą drogą dokonał samotnie w 1905 roku. Jest to właściwie trasa  wspinaczkowa, piękna widokowo i eksponowana, o różnych stopniach trudności, bez żadnych sztucznych ułatwień  i zabezpieczeń.

Prognozy pogody  obiecują słońce,  więc wyjeżdżamy w Tatry  w sobotę rano i z Trzech Studniczek, zielonym szlakiem wchodzimy na Krywań. Na trasie jak i na szczycie sporo turystów.
Widoki ze szczytu, urozmaicone niewielkimi chmurkami, piękne w każdą stronę. W kierunku wschodnim wyraziście prezentuje się nad  Zielonym Stawem Ważeckim  pobliska grań z Małą Krótką, następnie Grań Hrubego oraz Furkot, pasmo Ostrej, pasmo Solisk, a daleko znajoma sylwetka Gierlacha. Ze szczytu schodzimy niebieskim szlakiem do Jamskiego Stawu,  następnie czerwonym, a ostatni odcinek z Ważeckiej Chaty, zielonym  do parkingu.
Na nocleg do Śląskiego Domu docieramy busem, który zabiera nas bezpłatnie (koszt wliczony w nocleg) z parkingu w Tatrzańskiej Polance.
Rano o godz. 5.30 spotkanie z przewodnikiem i jeszcze w ciemnościach wyruszamy zielonym szlakiem w kierunku Polskiego Grzebienia. Po drodze obserwujemy efektowne widoki wschodu słońca. Niebo jest bezchmurne, więc zapowiada się kolejny piękny dzień.
Na Polskim Grzebieniu schodzimy ze szlaku w lewo, w kierunku Wielickiego Szczytu. Tutaj zaczyna się Droga Martina w jej pełnym wymiarze, ponieważ istnieją też wersje skrócone z ominięciem Wielickiego Szczytu. Jeszcze kawałek łatwiejszej drogi,  zakładamy sprzęt  i  zaczynamy  wspinaczkę. Za  nami  tą samą  trasą  podążają  jeszcze dwie osoby.
Przez Zmarzłą Kopę, Niżną Wielicką Ławkę  wchodzimy najpierw na Mały Wielicki Szczyt a następnie przez  Wyżnią Wielicką Ławkę na  wierzchołek Wielickiego Szczytu. Po prawej stronie mamy piękny widok na Litworową Dolinę i Litworowy Staw.  Schodzimy ze szczytu w kierunku Wielickiej  Przełęczy wąskimi skalnymi płytami  przy dużej ekspozycji i pierwszy odcinek trasy mamy już za sobą. Z przełęczy trawersujemy zbocze Litworowego Szczytu, następnie po grani w dół do Litworowej Przełęczy.
Zgadzamy się  z propozycją  Franka by omijać niepewne, trawiasto-piarżyste miejsca i  iść skałą. Idziemy więc różnymi skalnymi formacjami i na własne życzenie pokonujemy trudniejsze odcinki trasy o skali trudności "III i IV". W ten sposób przez kolejne fragmenty skalnej grani i pomniejsze wierzchołki dochodzimy do Lawinowego Szczytu, a następnie po ominięciu zębów Jurgowskich Czub wchodzimy na wierzchołek Zadniego Gierlachu. Tutaj robimy sobie małą przerwę. Podziwiamy wspaniałe widoki, bo panorama z tego szczytu  należy do najpiękniejszych w Tatrach. W dole widać trzy doliny: Kaczą, Batyżowiecką i Wielicką, natomiast ze szczytów widoczne są wyraźnie wszystkie, od Krywania po Tatry Bielskie.
Na zboczach szczytu od strony Doliny Batyżowieckiej, a także na szczycie leżą jeszcze metalowe szczątki samolotu, który rozbił się tutaj w 1944 r. wioząc pomoc dla Słowackiego Powstania.
Wpisujemy się do książki i schodzimy łatwiejszą drogą  na Przełęcz Tetmajera.
Przed nami końcowy fragment trasy, potężny skalny masyw głównego szczytu. Wspinamy się w górę   prawą stroną stromej ściany i  stajemy na  poziomym, wąskim i mocno eksponowanym odcinku grani, skąd widać już krzyż szczytowy. Jeszcze przejście kilkudziesięciu metrów  i po 5 godz. od wyjścia ze schroniska stajemy przy krzyżu.
Na zatłoczonym wierzchołku znajdujemy dla siebie wolne miejsce. Prawie półgodzinny odpoczynek, pamiątkowe zdjęcia i te widoki, urozmaicane chmurkami. Chciałoby się posiedzieć dłużej i chłonąć to wszystko, ale trzeba wracać. Schodzimy szlakiem na Wielicką Próbę, bo w Batyżowieckim Żlebie tłoczno, a jak mówi Franek - należy się nam. Zboczami Pośredniego i Małego Gierlachu, pokonując kilka skalnych żeber przechodzimy przez Przełęcz pod Małym Gierlachem, następnie ponad Gierlachowskim Kotłem do przełączki i łatwiejszym terenem do Wielickiej Próby, i do Wielickiej Doliny. Przed Śląskim Domem pakujemy się wszyscy do  busa, który zwozi nas na parking w Tatrzańskiej Polance.
Z żalem opuszczamy góry, ale obiecujemy sobie że jeśli pogoda pozwoli to wkrótce tu wrócimy.

                                                                                                                               Zbyszek