STAROLEŚNY SZCZYT (BRADAVICA) 2476m- 01.10.2011
Pod koniec października pogoda sprzyjała turystom, więc na szlakach mnóstwo ludzi, nie tylko w Beskidach, ale w Tatrach również. Postanawiamy ominąć tłok i wybieramy Staroleśny Szczyt (po słowacku Bradavica), na który nie prowadzi oznakowany szlak turystyczny.
Ekipa w składzie: Ewa, Wojtek i Ja oraz Leszek, Maciek i Jasiek wyrusza o 5 z Bielska w kierunku Tatr. Na miejsce, czyli do Tatranskiej Polianki docieramy około godziny 8. By ułatwić sobie trasę, łapiemy busa, który za cenę 5 euro od osoby wywozi nas do Śląskiego Domu. Tym oto sposobem zaoszczędzamy około 1,5 godziny. Początkowo wyruszamy zielonym szlakiem doliną Wielicką w kierunku Polskiego Grzebienia. Dochodzimy do Wielickiego Ogrodu, gdzie skręcamy w prawo w kierunku naszego celu. Niestety jak się okazało, popełniliśmy "falstart", za wcześnie skręciliśmy. Za pomocą map, zdjęć i książek, jakie mięliśmy ze sobą dochodzimy do właściwej ścieżki, gdzie spotykamy Słowaków, którzy również kierują się w stronę Bradavicy. Dołączamy się do nich i razem maszerujemy. W okolicy Kwietnikowej Strażnicy rozdzielamy się: Leszek i Wojtek idą za Słowakami (czyżby nam nie ufali???), a my podążamy dalej żlebem aż pod spiętrzenie Rogatej Turni. Z chłopakami spotykamy się ponownie w rejonie Klimkowego Żlebu i już razem dochodzimy do Klimkowych Wrótek. Idzie się raz w górę, raz w dół. Czasami w żlebach krucho, więc zwiększamy ostrożność. Cały czas towarzyszy nam widok na Gerlach. Od szczytu dzieli nas już około 10 minut. Ponieważ szczyt jest czterowierzchołkowy, wybieramy jego najwyższy punkt czyli Klimkową Turnię. Widok zapiera dech w piersiach zaczynając od Łomnicy, Lodowego, Sławkowskiego, Gerlach, Rysy, Krywań, kończąc oczywiście na naszej Orlej Perci. Na szczycie wpisujemy się do księgi wejść, pamiątkowe zdjęcia i schodzimy na przełęcz, gdyż chłodny wiatr nie pozwala na dłuższy odpoczynek. W tym samym czasie otrzymujemy sms-a od Zbyszka i Ryśka, którzy również odwiedzili Tatry. W tym dniu zdobywają Furkot i Hruby Wierch. Po posileniu się i napiciu, zostawiamy plecaki na przełęczy i wspinamy się po skałach na kolejny wierzchołek- Kwietnikową Turnię. Stąd jeszcze piękniej prezentuje się Gerlach oraz Śląski Dom z Wielickim Stawem. Jak to mówi maksyma wspinaczy - kiedy osiągasz szczyt góry, jesteś zaledwie w połowie drogi, więc około 12.30 zaczynamy schodzić w dół tą samą trasą. Tym razem nie popełniamy błędu i dochodzimy do Wyżniego Wielickiego Ogrodu, gdzie spotykamy się ponownie z zielonym szlakiem. Przy Śląskim Domu uzupełniamy płyny czekając z nadzieją, iż busik ponownie zwiezie nas w dół. Niestety, Pan nam odmawia. Schodzimy w dół zielonym szlakiem. Droga mija szybko, gdyż Ewa nadawała tempo i czas 1h i 40 minut skróciła do 1 godziny. Po krótkim odpoczynku przy samochodach, wracamy do domów.
Ania