Zimowy biwak, 25 - 26.02.2017
W sobotę była słoneczna pogoda, więc Pilsko cieszyło sie dużym powodzeniem, zarówno wśród narciarzy jak i piechurów. Wspaniałe kolory w zachodzącym słońcu koło krzyża momentami oglądało ponad 20 osób. A później, w zapadającym mroku, w 6 namiotach zostało już tylko dziewiątka: Iza, Jadzia, Adam, Boguś, Wojtek, Jurek, Krzysiek, ja i Romek, który to zaproponował, zorganizował i doglądał, żeby wszyscy dobrze sie czuli. Zwłaszcza, że dla niektórych to był zimowy debiut. Romek, Jurek i Adam mieli narty i korzystając z wyciągów podwozili wszystkie nasze bagaże dość wysoko. Pomagał też żywiecki Krzysiek z nartami, ale na biwakowanie nie dał się namówić. Noc minęła dość spokojnie z temperaturą, wg prognoz podobno w granicach minus 10 - 11 stopni. Koło północy wiatr się nasilił z opadem śniegu, i trochę łomotało i szarpało namiotami. Niedziela już mniej pogodna, nie zachęcająca do wczesnego opuszczania namiotu, ale z dobrą widocznością. Wspomnieniami
tylko były fantastyczne sobotnie kolory niebios przy zachodzie, fotografowane przez wszystkich w różnych ujęciach. Narciarze szybciej, piechurzy wolniej dotarli do schroniska na śniadanie, tradycyjnie przy tym samym stole, co po poprzednich biwakach. Z Żywca dojechał ponownie Krzysiek z Agnieszką, oni zostawali na jeżdżenie, i tak leniwie, poruszając różne tematy biwakowe mijał czas. A przed południem narciarze poszusowali stokami a reszta to drepcąc, to sie podwożąc dotarła na parking. Co zostało? Satysfakcja z trochę niekonwencjonalnego pobytu w górach, może króciutkie i ukrywane refleksje "po co tak?" ale i postanowienie: pewnie jeszcze nie raz tak pójdziemy.