Biwak w "Chatce u Tadka" pod Klimczokiem i Jaskinia w Trzech Kopcach
17-18.10. 2015 r.
Sobota była deszczowa i mglista. Niezrażeni taką pogodą Jadzia, Basia i Roman zdecydowali się spędzić weekend na biwaku KTW. W godzinach popołudniowych, po przyjeździe na końcowy przystanek autobusu linii 8 pada deszcz, jednak jest dość ciepło. Wyjazd kolejką na Szyndzielnię, krótki postój w Schronisku na Szyndzielni i z mocno wyładowanymi plecakami - kierunek Klimczok. Peleryny i parasolka są obowiązkowe. Przychodzimy do "Chatki u Tadka" i zastajemy miły nastrój wewnątrz chatki. Na ścianach pozawieszane zdjęcia, mapy, pamiątkowe bibeloty. Na ławkach poduszki, są też mini stoliki z pni drzew, przymocowane do drewnianej podłogi - po prostu magiczne miejsce. Kolacja, rozmowy, a potem rozłożenie karimat, śpiworów i spanie. Ranek w niedzielę jest mglisty, ale pojawia się wysoko błękit. Podziwiamy zamglony wschód słońca, zwyczajowe odśpiewanie "Kiedy ranne wstają zorze" i po dokładnym posprzątaniu chatki idziemy do Schroniska pod Klimczokiem. Ustalamy najkrótszą trasę i przy pięknej pogodzie maszerujemy do Jaskini w Trzech Kopcach. Przy otworze przebieramy się "na jaskiniowo" i sprowadzamy nasze plecaki do wewnątrz jaskini, wcześniej opatulone workami na śmieci. W jaskini jest mokro i ślisko ale dzielnie pokonujemy pionowe zejścia. Jest mała przygoda, Jadzi spada z kasku czołówka i ląduje w niedostępnej, głębokiej szczelinie. Pomimo tego jest super atmosfera, każdy się cieszy z pokonanej kolejnej przeszkody. Wychodząc z jaskini spotykamy w wnękach skalnych duże pająki. Kiedy już jesteśmy na powierzchni, do jaskini schodzi trzech młodych mężczyzn. Obiecują, że spróbują wydobyć czołówkę Jadzi, która świeci w niedostępnej szczelinie. O dziwo, z niemałym trudem wydobyli czołówkę i jeden z nich zawrócił aby świecącą latarkę oddać Jadzi - brawo sympatyczni chłopcy z Pawłowic! Przy słonecznej pogodzie, w klimacie górskiej jesieni schodzimy na Karkoszczonkę. Potem "na co nieco" wstępujemy do Schroniska Chata Wuja Toma i z przystanku Szczyrk Biła autobusem do Bielska Białej. Jednogłośnie stwierdziliśmy - fajnie było