Biwak zimowy, 26 - 27.02.2011
Tym razem biwak inny od poprzednich, bez namiotów ale w skalnej grocie, w Beskidzie Małym, w Grocie Komonieckiego.
Zamieszczamy relację Romka z tej imprezy.
W biwaku uczestniczyło pięć osób. Uczestnicy wyjechali z Bielska prywatnym, luksusowym busem Jurka. Z przystanku zabraliśmy sympatycznego turystę Kubę, miłośnika Beskidu Małego, który również wybierał się do Groty Komanieckiego i do Chatki na Potrójnej. Leszek z synem Andrzejem mieli dojechać swoim samochodem godzinę później.
Kuba poinformował nas, ze jest już wyznakowany żółty szlak prowadzący z Lasa do groty. Wyszliśmy z parkingu obok remizy OSP w Lasie (Jurek, Krzysiek, Roman i Kuba) trasą bez szlaku i po 1,5 godziny doszliśmy do jaskini. Zachwyciliśmy się piękną galerią lodową, obejrzeliśmy wodospad a raczej lodospad na Dusicy i okoliczne twory lodowo - skalne. Krzysiek wypatrzył ciekawe miejsce na nocleg pod dużym nawisem skalnym. Kuba pokazał ukrytą puszkę z notatnikiem (własność Forum Beskidu Małego) do wpisów dla odwiedzających grotę. Rozpaliliśmy ognisko, ugotowali wodę w garnku wspominaliśmy Leszka z jego czajnikiem.
W międzyczasie do groty przyszło sporo turystów oglądać galerię lodową, którzy udali się dalej na nocleg do chatki pod Potrójną. Doszli do nas Leszek z synem Andrzejem - byliśmy w komplecie.
Zaczęło się zmierzchać, więc wewnątrz groty przygotowaliśmy miejsca do spania. Jurek wybrał dla siebie urokliwe miejsce przy lodowych stalaktytach i stalagmitach, pozostali na wypłaszczeniu za okapem skalnym. Noc, płonie ognisko, rozgwieżdżone niebo, podświetlony lodospad... bajka! Kilka telefonów do koleżeństwa z KTW i do późna w nocy arcyciekawe rozmowy o łucznictwie, żeglarstwie, komandosach, paralotniarstwie, survivalu.
Tak się rozgadaliśmy, że zapominamy o śpiewnikach i wspólnym śpiewaniu. Może też i dlatego, że brakowało nam Janka, który zawsze rozpoczynał śpiewanie. Niestety, wrócił ze szpitala i po raz pierwszy nie mógł być z nami na biwaku. Rano zobaczyliśmy, że jeszcze był żar w ognisku, więc od razu zaczęło się gotowanie, smażenie i w ogóle pichcenie.
Spakowani ruszyliśmy na zwiedzanie Potoku Dusica, gdzie woda, mróz i super pogoda przygotowały kadry do fotografowania. Do parkingu schodziliśmy żółtym szlakiem aby poznać jego przebieg. Do Bielska wróciliśmy około południa.
Roman.