Alpy Julijskie 14-20.08.2012
Alpy Julijskie chodziły nam po głowie od dłuższego czasu, w końcu udaje nam się zgrać termin, ekipę i już jedziemy. Wyjeżdżamy z Bielska późnym wieczorem 14 sierpnia w 4 osoby - Magda, Agnieszka, Łukasz i Ja. Kilometry lecą, godziny też i w końcu po 7 godzinach wjeżdżamy na zatłoczony parking pod Aljazev Dom, chyba nie tylko my mamy długi weekend :-).
Śniadanie, przepakowanie plecaków, ostatnie przygotowania i wyruszamy. Wybieramy trasę przez Tominskova pot. Podejście przez las ,nieprzespana noc i upał dają nam trochę w kość ale późniejsze widoki rekompensują wszystko. Często przystajemy i podziwiamy piękne góry tak inne od naszych Tatr. Do schroniska docieramy popołudniu, gdzie mimo tłoku udaje nam się wypatrzeć ławeczkę którą okupujemy już do samego wieczora. Wygrzewamy się w promieniach słońca, uzupełniamy płyny i podziwiamy szczyt w całej okazałości prawie na wyciągniecie ręki.
Po dłuższym relaksie Łukasz postanawia iść jeszcze na szczyt przed zachodem słońca, mimo usilnych starań nie udaje mu się namówić żadnej z nas. Wyrusza sam i wchodzi na prawie pusty Triglav.
Na czwartek zapowiadają załamanie pogody więc wyruszamy na wcześnie rano, Łukasz wychodzi na Rjavinę 2532 m. a my ruszamy na Triglav.
Na podejściu spory ruch, co chwilę trzeba się mijać, kogoś przepuścić ale dzięki dobremu ubezpieczeniu trasy wychodzimy na szczyt bez problemu. Na szczęście nie jest tak tłoczno jak mogłoby się wydawać, spokojnie można podziwiać widoki a nawet kupić zimne piwo.
Z uwagi na prognozę pogody szybko zaczynamy schodzić ze szczytu w kierunku domu Planika.
Pokonujemy długi komin z osypującymi się kamieniami, na szczęście masa w nim ubezpieczeń,
zejście nim dostarcza niezłego zastrzyku adrenaliny ale powoli w bezpiecznych odstępach schodzimy na bardziej płaski teren.
Cały czas słyszymy już grzmoty nad szczytem, co mobilizuje nas do przyspieszenia. Docieramy do Domu Planika wkoło ciemne chmury, narada co robimy, zostajemy czy idziemy dalej, po dłuższym odpoczynku decydujemy się zaryzykować i ruszamy do Domu Stanica gdzie mamy spotkać się z Łukaszem.
Burza coraz bliżej nas, zaczyna padać coraz bardziej, ostatni odcinek pokonujemy już prawie biegiem, kiedy wpadamy do schroniska rozpadało się na dobre.
W schronisku czeka już Łukasz oraz kilku turystów z Polski. Do późnego wieczora wymieniamy wrażenia i plany na kolejne dni. Rano pogoda wyśmienita więc z Magdą i Łukaszem wyruszamy jeszcze na Cmir 2393 m. Trasa bardzo ciekawa i urozmaicona, przejścia wąską granią, długie dobrze ubezpieczone kominy z ferratą i strome podejścia z osypującymi się kamieniami, czyli wszystko czego dusza zapragnie. Zgodnie stwierdzamy że trasa dużo ciekawsza niż na Triglav.
Wracamy do schroniska i wszyscy razem schodzimy już do parkingu tym razem przez Prag.
Po 3 dniach w górach jedziemy odpocząć nad jezioro Bled, a później na dwa dni nad morze do miejscowości Koper.
Do Bielska wracamy w poniedziałek nad ranem ale już myślimy żeby pojechać w Alpy Julijskie kolejny raz.
Bożena