Wielki Chocz z Valaskej Dubovej 30.03.2019

Są takie góry, na które wraca się niezależnie od pory roku i pogody, bowiem wycieczka na szczyt oferuje niesamowite widoki. Dodajmy do tego piękną przyrodę, spokój słowackich szlaków i ciekawe historie związane z okolicą, a mamy kwintesencję udanej wycieczki. Do takich gór należy bez wątpienia Wielki Chocz (1.611 m.n.p.m.), góra o kształcie piramidy, niezwykle charakterystycznie zadarta nad Dolnym Kubinem, na którą wyruszyli członkowie i sympatycy KTW w sobotę pod koniec marca. Wybraliśmy klasyczny szlak prowadzący z Valaskej Dubovej, gdzie znajduje się słynna Janosikowa Karczma, w której to według legendy ujęto najsłynniejszego karpackiego harnasia. W samej wsi śniegu już nie było, jednak, gdy weszliśmy w leśny trakt pojawił się zbity i twardy "lodogrunt", upstrzony śliskimi kamieniami. Po jakimś czasie, by uniknąć upadku założyliśmy raki/raczki i spokojnie doszliśmy do jedynego obiektu w ramach masywu, czyli słynnego Hotelu Chocz. Kto był, ten zna standard tego obiektu, - my wybraliśmy opcję śniadania na trawie z widokiem na nieśmiałe krokusy i Wielkiego Chocza. Cieszy piękna pogoda, a nasz słowacki przyjaciel Tibor informuje, że był na Choczu około 100 razy! Po odpoczynku żwawo ruszyliśmy do góry, by po kilkudziesięciu minutach ze szczytu napawać się rozległymi widokami. Pięknie prezentowały się Tatry, głównie Zachodnie, ale i Wysokie z Krywaniem na czele. Podziwialiśmy najdłuższe na Słowacji Niżne Tatry z doskonale widocznymi głównymi szczytami, z kulminacją Chopoka i Dumbiera. Najmocniej zarysowana była Mała Fatra, z poszarpanym Wielkim Rozsutcem i obłym Stohem, która przechodziła w pofalowaną część luczańską. Wielka Fatra wznosiła się wyraźnie nad Rużomberokiem, ale w panoramie odnaleźliśmy także doskonale znane nam beskidzkie masywy Babiej Góry i Pilska. Pogoda dopisała nam wspaniale i zgodnie stwierdziliśmy, że pewnie znowu za jakiś czas wybierzemy się na Wielkiego Chocza, słowackiego Króla Panoram.